Opis wydarzenia nie pasuje do tego co faktycznie było prezentowane. Opis powinien oddawać to co będzie na wydarzeniu czyli podstawy iluzji (kilka sztuczek) i myślę że byłoby to wtedy uczciwe i nie można by było czuć się zawiedzionym.

Po barwnym opisie naprawdę spodziewaliśmy się śmiałego widowiska. To co zostało nam pokazane, nie boję się tego napisać, było żenujące do granic możliwości. Cały ten pokaz był prezentacją łącznie 6 sztuczek, które większość z was ogarnęłaby z krótkim tutorialem na YouTube. Niedowierzałem, że jedną z nich "artysta" wykonał na rekwizycie dostępnym podczas zwiedzania... Nie boję się stwierdzenia że ja i reszta gości zostaliśmy po prostu oszukani. Cały spektakl opierał się na szalonym naukowcu, który krzyczał i bluźnił na widzów w ramach show. Dodatkowo straszył paralizatorem, którego kilkukrotnie użył wobec gości. A co obiecywał opis? "Przygotuj się na najstraszniejszy spektakl Halloween, jaki kiedykolwiek zobaczysz! " - to nie było straszne, nikt z nas się nie bał, było żenujące. "W laboratorium pełnym trzęsących się kolb, iskrzących się elektrod i tajemniczych substancji, doktor Obskurus przeprowadza eksperymenty na ludziach" - zabrakło wyżej opisanej scenografii "To, co czeka na widzów, to prawdziwy majstersztyk w dziedzinie efektów specjalnych. Pokaz jest przesiąknięty atmosferą grozy, a efekty dźwiękowe i świetlne dosłownie wciągają widza w mroczny świat doktora Obskurusa" - w tle leciały dźwięki torturowanych ludzi, cały czas w kółko te same, brak efektów świetlnych, brak stroboskopów "Jeśli masz odwagę, przyjdź i zmierz się z tymi przerażającymi eksperymentami, ale pamiętaj, że to show nie jest dla każdego. Ostrzegamy – to może zmienić twój sposób myślenia o naukowcach na zawsze!" - Uwaga, podaje listę przerażających eksperymentów, tak serio: Znikająca woda z kubeczka, wskazanie karty w talii, odgadnięcie zwierzaka zapisanego na kartce, znikający z rąk piasek i uwolnienie się z kajdanek. Gdzie tu groza? Gdzie historia grozy? "W pokazie widownia może zostać dotknięta przez aktora psychicznie i fizycznie publika może zostać lekko oblana wodą lub pianą w show występują też efekty specjalne: dym, muzyka, stroboskopy (migające światła)." - facet oblał nas wodą z kubeczka, już KROPKA. Zero piany, dymu, stroboskopów. Serdecznie gratuluję twórcy opisu tego wydarzenia, ale niech następnym razem zobaczy on co właściwie opisuje. Na pewno wystąpię z reklamacją i z prośbą o zwrot kosztów zakupu biletu na sam spektakl. Radzę Pana Mateusza Misiewicza omijać szerokim łukiem.

Nigdy nie wystawiam negatywnych opinii, ale teraz nie mogę się powstrzymać. Wydarzenie opisywane jako: "najstraszniejszy spektakl Haloween, które przekracza granice ludzkiej wyobraźni" - daje nadzieję na przeżycie ciekawych, nowych doświadczeń. Ponadto opis tego wydarzenia wskazywał na coś WOW! "To co czeka widzów to prawdziwy majstersztyk w dziedzinie efektów specjalnych" Ja się pytam: gdzie były te efekty? Czerwone światło? Nie wiem co miało być tam strasznego? Że prowadzący na siłę próbował podnosić głos? Częstować cukierkami? Poziom całego przedstawienia na prawdę był żenujący. Słaba dekoracja, nieciekawy program, stare sztuczki które nawet nie były ciekawe. Na koniec słowa prowadzącego do widowni: "Spier... lajcie" Podsumowało cały poziom tego teatrzyku. 1 bilet 70 zł, czuje się oszukana, bo za taka kwotę zapewniano efekty niczym z kosmosu. Jedno co się zgadzało z opisem wydarzenia: "nie spodziewaj się że wyjdziesz z tego spektaklu bez odcisków na psychice" - faktycznie z odciskami na psychice wyszłam. Nigdy więcej.