Paweł Kos
241 oddanych głosów
Wiek: 36 lat
więcej
więcej
Spektakle z udziałem tego aktora:
Smoleńsk Late Night Show
Charyzmatyczny konferansjer, komik i prowokator Conan Barbarzyńca nie bierze jeńców. Wraz z „ekspertami codzienności” w cotygodniowym late night show bezpardonowo obnaża prawdę na temat najbardziej palących problemów społecznych. Stawia pytania, które każde chciałby zadać, opakowując je w czarny humor i niespodziewane wzruszenia.
W najnowszym odcinku: katastrofa rządowego samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem i wyjątkowi goście. Czy humor leczy rany? A może je zadaje? Jak wyglądałaby Polska bez Smoleńska? I co sprawia, że samolot w ogóle się wznosi?
Czerpiąc z formuły late night talk show spektakl, realizowany w ramach projektu „Nowy i Młodzi”, porusza temat zbiorowej traumy, nieprzeżytej żałoby i roli mediów w podsycaniu sporów. Poprzez powołanie do życia fikcyjnej figury kontrowersyjnego showmana bada potencjał oczyszczający, który tkwi w radykalnym humorze. Czerpie z doświadczeń tych, którzy doskonale pamiętają 10 kwietnia 2010 roku i tych, którzy urodzili się za późno, żeby pamiętać, ale przyszło im żyć w klimacie społecznym wytworzonym po katastrofie.
Czy tragedia smoleńska wywołała podziały, czy jedynie ujawniła skrywane resentymenty? Czy możliwe jest wykonanie kroku wstecz i wskazanie momentu, w którym rozpadła się wspólnota? A może nigdy jej nie było? Jak miesza się prywatne z publicznym? Co jest prywatnym Smoleńskiem każdego z nas?
więcej
SzczegółyBum
Ralf Bum to prawdziwy urodzony człowiek władzy. Już w łonie matki udusił siostrę bliźniaczkę, czyniąc swoje narodziny wydarzeniem medialnym, a następnie od pierwszych chwil życia manipuluje rzeczywistością, kłamiąc, narzucając swoje zdanie, zaprzeczając faktom i nie tolerując sprzeciwu. Jako dziecko, tryskając testosteronem i mizoginizmem, ma poczucie przewagi nad całym światem dorosłych i rozpoczyna swoją nieubłaganą wędrówkę na sam szczyt. Jego zawrotna kariera to wspinanie się po trupach – niszczy wszystko i wszystkich, którzy nie dają mu bezwarunkowej miłości, odmawiają mu posłuszeństwa lub nie chcą oddać mu władzy absolutnej – począwszy od rodziców, przez szkołę i inne instytucje, po… mglisty szczyt.
Bum to sztuka o parciu na władzę. O pragnieniu zaistnienia w sferze polityki, byciu sensacją z pierwszych stron gazet. Mayenburg pokazał tu w zjadliwie satyrycznym ujęciu tęsknotę świata współczesnego za silnymi, przebojowymi mężczyznami typu macho, za przywódcą, który potrafi znaleźć proste rozwiązania na złożone problemy.
więcej
SzczegółyCzego nie widać
zego nie widać - komedia wszechczasów
To komedia dla takich jak Ty!
Czyli dla tych, którzy czują deficyt endorfin,
którzy wierzą, że śmiech to zdrowie
i którzy, mając dosyć zwariowanego życia, szukają wariactwa w teatrze!
To komedia uszyta na Twoją miarę, drogi Widzu! Skrojona ręką wyjątkowego krawca!
Z sukcesu, jakim okazało się Czego nie widać, autor - Michael Frayn do dziś czerpie profity. W Londynie sztuka osiągnęła spektakularny wynik frekwencyjny. W ciągu pierwszych czterech lat od prapremiery na West Endzie, zagrano ponad 1000 przedstawień, a przez rok sztuka nie schodziła z afisza na Broadwayu!
Czego nie widać uznano za klasykę gatunku, farsę nad farsami i najzabawniejszą komedię, jaka kiedykolwiek powstała. Bo czyż w teatrze podglądanym przez przysłowiową dziurkę od klucza, w aktorach odgrywających role zarówno na scenie jak i poza nią, nie odnajdziemy samych siebie? Śmiejmy się zatem nie tylko z innych, ale przede wszystkim z siebie. Wszystkim nam to wyjdzie na zdrowie!
Premiera: 17 kwietnia 2021 r.
Liczba przerw: 1
więcej
SzczegółyPinokio
Zamknijcie oczy. I wyobraźcie sobie miasteczko. Niewielkie, na pierwszy rzut oka zwyczajne. Ale zamieszkałe – obok ludzi – przez niecne koty i lisy, ptaki-lekarzy, gadające lalki, filozofujące świerszcze i niebieskowłose wróżki. I samotnego Gepetta, który tworzy drewnianego pajacyka. Pajacyka, który ożywa. Pinokia. Wbrew pozorom nie jest to w tak dziwnym miasteczku czymś specjalnie niezwykłym. To co naprawdę w tym świecie wyróżnia Pinokia, to nie jego „drewnianość”, nie jego fascynujące przygody, nawet nie rosnący od kłamstw nos, ale jego marzenie. Marzenie o byciu chłopcem. Nie miłym, nie grzecznym. Prawdziwym.
Spektakl dla widzów od 8 roku życia, oparty na słynnej powieści C. Collodiego.
UWAGA! W spektaklu użyte jest światło stroboskopowe.
Premiera: 2 marca 2019 r.
Liczba przerw: 1
więcej
SzczegółyWielki teatr świata
Spektakl dla widzów od 16. lat
„Muzyczna farsa”, „niemoralny moralitet”, „złośliwa i przewrotna groteska”, „slapstickowy musical”, „misterium uliczne”, „propagandowy raj”, „niekończąca się parada wykonów”… Barokowy dramat religijny Pedra Calderóna de la Barki jest dziełem dalekim od religijnej powagi i moralnej jednoznaczności.
Autor, nie stroniąc od przewrotnego dowcipu, a nawet złośliwości, docieka głębszych sensów, sięgając po uniwersalny motyw teatru świata, w którym ludzie są tylko trybami ziemsko-niebiańskiej maszynerii; aktorami spektaklu „w dekoracjach, przy świetle, w kostiumie”, w którym role rozdaje Bóg. Dogmaty wiary i ludzkie cechy są tu alegorycznie ucieleśniane przez bohaterów.
Autos sacramentales miały ubarwiać obchody święta Bożego Ciała i wspierać ewangelizację niepiśmiennego ludu. Dziś powiedzielibyśmy o nich: wysokobudżetowe; zdobne kostiumy, dymy, ognie, rozbudowane mobilne scenografie, duchy, pioruny i wzburzone morza upodabniały widowiska do współczesnych koncertów gwiazd. Wszystko po to, by zadowolić głodny wrażeń tłum i jednocześnie edukować go, jak moralnie się prowadzić.
Jak interpretować je współcześnie? Co wspólnego ma teatr świata, organizowany według boskiego porządku, z teatrem kapitalistycznie nastawionym na zysk? Kto przydziela role i jaki mamy wpływ na scenariusz? Na ile różna jest wizja końca świata, płonącego w ogniu piekielnym, od tej w ogniu lasów Amazonii? Czy w staroświeckim obrazie zasad moralnych i magii teatru możemy jeszcze odnaleźć coś, co i nam, współczesnym i wątpiącym, mimo obiektywnych zagrożeń i ludzkich niedoskonałości – mogłoby pomóc cieszyć się życiem?
W interpretacji reżysera calderonowski Autor jest jak Jeff Bezos, Elon Musk czy Richard Branson: twórca imperium, na które w samozachwycie spogląda z góry – z Nieba, krawędzi kosmosu czy VSS Unity. Cezary Tomaszewski pozostaje daleki od nabożności, a jego podejście do sztuki jest wypełnione błyskotliwym humorem. Jak mówi: teatr nie jest świętą krową – ani narzędziem „odchamiania”, ani perorą z ambony.
Autorski program do spektaklu, a właściwie frapującą rozprawkę filozoficzną i historyczno-literacką, podlaną obficie absurdem i groteską, spisał Dominik Frosztęga. W programie także quiz, w którym nic nie można wygrać, a pytania są niepoprawne. Wszystko to bowiem – cały ten nasz żywot na ziemskim padole – obiecanki-cacanki. Role zostały rozdane. I „o grę idzie, nie o samo życie”.
więcej
SzczegółyPraktyka widzenia
Partycypacyjny projekt z udziałem osób niewidomych podejmuje dialog z kanoniczną dla historii sztuki pracą „Teoria widzenia” Władysława Strzemińskiego, którego 70 rocznica śmierci przypada w tym roku.
Strzemiński poświęca swoją książkę historii sztuki rozumianej jako rozwój świadomości wzrokowej, którą cechują się społeczeństwa kolejnych epok. Na wzroku, widzeniu i sposobie interpretacji tego, co widziane, opiera swoją opowieść o tym, co najważniejsze w sztuce, analizując również samo działanie zmysłu wzroku. Temat miał dla niego osobiste znaczenie, ponieważ artysta sam mierzył się z niesprawnością jednego oka i poważną wadą wzroku w drugim.
Praca Strzemińskiego jest dla twórców i twórczyń punktem wyjścia do stworzenia spektaklu teatralnego, którego jedna z ważniejszych warstw – wizualność – może zostać zakwestionowana ze względu na udział w projekcie osób niewidomych.
Zarówno w sztukach wizualnych, jak i teatrze, wzrok stanowi podstawowy zmysł odbioru. Zbadanie innych możliwości, innych perspektyw, a przy tym wymiana doświadczeń przez spotkanie dwóch różnych spojrzeń – tego widzącego i tego widzącego zupełnie inaczej – może doprowadzić twórców i twórczynie do zbudowania opowieści, której Strzemiński być może nie brał do końca pod uwagę. Nie będzie to jedna, ale liczne teorie widzenia, zależne od tego, kto opowiada, co widzi lub co chce zobaczyć.
Skoro Strzemiński twierdził, że każda epoka patrzy na świat inaczej, a perspektywa ta nieustannie się zmienia, jak na świat powinniśmy patrzeć my – ludzie XXI wieku? Świat niewiarygodnie złożony, niejednorodny, skomplikowany, wielowymiarowy, ale też coraz bardziej zaskakujący i niepokojący. Świat zalany niewyobrażalną ilością obrazów otaczających nas z każdej strony. Jakiej wrażliwości spojrzenia nam dziś potrzeba? Jak w empatyczny i niekrzywdzący sposób patrzeć na drugiego człowieka? Czego możemy nauczyć się o dzisiejszym świecie, patrząc na niego oczami osób niewidomych? Czego jako widzący nie dostrzegamy i co nam umyka? Wreszcie: w jaki sposób tworzyć dziś sztukę wizualną i teatr, aby nie były one wykluczające?
Prapremiera
16 września 2022 roku, Mała Scena
więcej
SzczegółyTrash Story
„W telewizji ludzie głównie wspominali. Te wspomnienia o cudzych wspomnieniach są do dziś jednymi z moich największych przeżyć”.
Mateusz Górniak, Trash Story
Spektakl o normalności i wspomnieniach; o normalności wspomnień, a może o wspomnieniu normalności? Jego przestrzenią jest sentyment, pejzaż pamięci i post-pamięci, atmosfera dzieciństwa pokolenia wchodzącego dziś w dorosłość, z wpisaną weń melodyjną frazą „życie, życie jest nowelą”, poświatą telewizyjnych ekranów i brzydotą przedmieść, gdzie wieś przechodziła w sypialnię aglomeracji – „osrane, przedsiębiorcze miasteczko”. Tu za wysokimi płotami ujadały rasowe psy, zapracowani przedsiębiorcy rozpalali grille, a młodzież odbierała praktyczne katolickie wychowanie od pamiętających wojnę dziadków – ot, norma.
A jeśli jesteś tym, co pamiętasz?
To, co zwykłe i oswojone, staje się moralnym niepokojem. Jak rozliczyć sprawy, które nie sprostały próbie czasu? Drobiazgi z meblowej sieciówki jeden po drugim rozbijają się o ścianę śmietnika. Zostaje miazga. Kilka rozdeptanych borówek amerykańskich.
W ramach projektu Nowi i Młodzi – błyskotliwy manifest pokolenia. Bez zadęcia, balastu powagi i przekonania o nieomylności. Z czułością dla wspomnień.
więcej
SzczegółyDon Juan
Uwodzi wszystkich – nie tylko kobiety. A może sam daje się uwieść wizji niemożliwej wolności?
W przewrotnej interpretacji Radosława Rychcika cyniczny manipulator, kłamca, kpiarz i bezbożnik odsłania drugie oblicze: niespełnionego Romea i niepokornego buntownika. Łowca serc i wrażeń szuka ideału. Znudzony libertyn pokazuje twarz człowieka zagubionego w walce o uwolnienie z okowów społecznych i religijnych zasad; kpiącego z zaściankowej moralności, burzącego porządek społeczny.
Bez sukcesu. Miłosny taniec ciał i dusz zamienia się w taniec śmierci, komedia staje się dramatem; Eros przegrywa z Tanatosem, a profanum z sacrum. O tym jest ta historia, która stale się przecież powtarza. O ludzkiej pysze, która bywa zarzewiem buntu. O winie i karze, zdradzie i o miłości, które nie mogą bez siebie istnieć. O złu, które przemawia językiem wzniosłych ideałów i żelaznych norm. O jednostce, która przegrywa z systemowym zakłamaniem.
Uwspółcześniona – choć jednak nie całkiem współczesna inscenizacja przenosi widzów w gorące czasy seksualnej rewolucji, przemian obyczajowych i moralnych, oraz w miejsce, w którym Don Juan Molière’a bywał jedynie przy okazji ożenków: do kościoła: miejsca, w którym kształtują się normy moralne, i uchylają bramy piekieł zarazem.
więcej
SzczegółyNad Niemnem
Nad Niemnem. Obrazy z czasów pozytywizmu
Eliza Orzeszkowa publikuje książkową wersję “Nad Niemnem” dokładnie 25-lat po wybuchu powstania styczniowego. Tłem powieści jest historia dwóch żyjących obok siebie rodzin szlacheckich – średnio zamożnych Korczyńskich i zubożałych, żyjących jak chłopi Bohatyrowiczów. Dzieli ich niemal wszystko: sposób życia, status społeczny i zamożność, ale łączy wspólna przeszłość – zbrojna walka ramię w ramię o wolną, lepszą Polskę - epoka wielkich, wspólnych marzeń, której kres położył upadek powstania. Ta kolejna narodowa katastrofa nie tylko przetrąciła życiorysy kilku pokoleń Polaków, ale też pogrzebała na wiele lat marzenia o ideach, które powstanie niosło na sztandarach ╴demokracji, równości i solidarności. Na tym tle rozwija się historia miłości Justyny i Jana najmłodszego pokolenia Korczyńskich i Bohatyrowiczów.
Na ponad siedmiuset stronach Orzeszkowa dokonuje rzeczy niezwykłej. Z nastrojów mrocznych, minorowych, z pejzażu upadku ducha narodowego i bólu porażki autorka wyprowadza obraz budujący, dający nadzieję, który zaszczepia w czytelniku wiarę w lepsze jutro. Tworzy niesamowicie głębokie portrety ludzi w czasach zwątpienia i beznadziei, a jednocześnie kreuje marzycielską, prawie utopijną wizję przyszłości. Jest w jej geście coś desperackiego i brawurowego jednocześnie, szczególnie na tle innych dzieł z kanonu naszej kultury narodowej. Orzeszkowa przekuwa skompromitowane bądź zawłaszczone symbole, motywy i obrazy w zbiór nowoczesnych wartości i idei, które łączą pod jednym sztandarem Polaków różnych pokoleń, poglądów i klas.
Spektakl Jędrzeja Piaskowskiego i Huberta Sulimy, podobnie jak powieść, nie jest naturalistycznym dokumentem historycznym, a raczej rodzajem patriotycznej baśni, kreowanego na scenie marzenia o nowej wspólnocie społecznej. Źródłem inspiracji dla konstruowania tej fantazji jest wnikliwe spojrzenie Orzeszkowej na naturę, której autorka poświęca wiele uwagi, jakby szukała w niej odpowiedzi czy ratunku. A także na wieś i całą szeroko rozumianą kulturę ludową, w tym na systemem wartości oparty na kulcie pracy, życiu w zgodzie z porządkiem natury oraz etosie chrześcijańskim.
Hubert Sulima
Składamy serdeczne podziękowania dla Muzeum Wsi Lubelskiej za inspiracje i pomoc w przygotowaniu spektaklu.
Spektakl bierze udział w VI edycji Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”.
Premiera: 21 marca 2020 r.
Liczba przerw: 1
więcej
SzczegółyWieczór Trzech Króli
Akcja tej komedii osadzona jest w odległej krainie zwanej Ilirią. Zaludniają ją postaci, które za wszelką cenę, często niezgrabnie poszukują ciepła i miłości. Rządzona prawem maskarady, ukrywania tożsamości i wszechobecnego odgrywania ról Iliria jest niejako odbiciem naszej rzeczywistości. Teatr po raz kolejny ma być "lustrem podstawionym rzeczywistości".
Kiedy przyglądamy się perypetiom Wioli i Sebastiana, bliźniąt rozdzielonych w katastrofie morskiej, beznadziejnie romantycznego księcia Orsino czy pogrążonej w żałobie pięknej Oliwii zauważamy, że za typową szekspirowską przebieranką kryje się wiele niedających spokoju pytań i głęboka refleksja nad naszym miejscem w świecie, szczególnie w czasach chaosu, niepewności i nieustannego deszczu. Refleksja podobnej rangi, co ta zawarta w "Hamlecie". Szekspir obie te sztuki pisał w podobnym czasie, na przełomie XVI i XVII wieku, pod koniec złotego wieku panowania królowej Elżbiety I. "Wieczór..." zdaje się być odpowiedzią na "Hamleta", jest jednak pogodniejszy. To próba znalezienia wyjścia z kryzysu, którego oznaki znajdujemy w dramacie o duńskim księciu.
Szekspir dopisuje do tytułu “albo co chcecie" i daje nam to, czego oczekujemy ╴pisze komedię, kreuje uwodzicielski, skrzący się humorem świat, który choć trzeszczy w szwach, staje się rodzajem ratunku, szansą na ukrycie się. Fantastyczna i wykrzywiona Iliria jest dla bohaterów tej historii (i dla samego Szekspira) miejscem schronienia przed tym, co nieokiełznane i niebezpieczne na zewnątrz. I być może dla nas podobnie przedstawienie i teatr mogą stać się schronieniem na czas długiej zimy, która przed nami. Cieszymy się, że będziemy mogli spędzić ten czas razem. Chcemy Państwa bawić każdego wieczoru!
więcej
SzczegółyBracia Grimm dla dorosłych
Spektakl inspirowany niezwykłym zbiorem baśni spisanych przez niemieckich pisarzy, braci Wilhelma i Jacoba Grimmów. Zbiór pierwszy raz opublikowany został ponad dwieście lat temu, od tamtej pory najbardziej znane opowieści stały się światowym kanonem literatury dla dzieci. Autorzy spektaklu sięgają po dwie genialne baśnie Grimmów – Dzieciątko Matki Boskiej i Wierny Jan. W obu pojawia się motyw jedenastu pokoi skrywających najrozmaitsze wspaniałości, które można do woli podziwiać. Tylko ostatnie, dwunaste ostatnie drzwi objęte są zakazem. Kto je odmyka, uchyla, zagląda i wchodzi czyni to na własną odpowiedzialność.
więcej
SzczegółyBracia Grimm dla dorosłych
Spektakl inspirowany niezwykłym zbiorem baśni spisanych przez niemieckich pisarzy, braci Wilhelma i Jacoba Grimmów. Zbiór pierwszy raz opublikowany został ponad dwieście lat temu, od tamtej pory najbardziej znane opowieści stały się światowym kanonem literatury dla dzieci. Autorzy spektaklu sięgają po dwie genialne baśnie Grimmów – Dzieciątko Matki Boskiej i Wierny Jan. W obu pojawia się motyw jedenastu pokoi skrywających najrozmaitsze wspaniałości, które można do woli podziwiać. Tylko ostatnie, dwunaste ostatnie drzwi objęte są zakazem. Kto je odmyka, uchyla, zagląda i wchodzi czyni to na własną odpowiedzialność
więcej
SzczegółyŚwiętoszek
"Świętoszek" Moliera swój rozgłos zawdzięcza walorom artystycznym, ale także skandalowi jaki wywołało w siedemnastowiecznej Francji wykpienie religijnej hipokryzji.
Remigiusz Brzyk sięga po "Świętoszka" i wraz z ekipą realizatorów oraz realizatorek spektaklu bada wywrotowy potencjał komedii Moliera. Autor sztuki toczył długie batalie o możliwość wystawiania utworu, a ich ślad odbił się na samej strukturze tekstu, rysunku poszczególnych postaci i intrydze. Wiadomo, że ostateczny tekst ukształtował się w 1669 roku, w wyniku przetargów i kompromisów; stąd liczne cięcia, po których zostały widoczne ślady, chropowatości czy zmiany tytułów. Z tej perspektywy "Świętoszek" stanowi niemal dokumentalny zapis walki o swoje własne, historyczne przetrwanie.
„I pomyśleć, że będziemy może wiedzieli kiedyś, co się dzieje na Marsie, a że nigdy nie będziemy znali pierwszych trzech aktów Tartufa tak, jak je grano w r. 1664 w Wersalu!”
Maurycy Donnay - "Prelekcje o Molierze"
więcej
SzczegółyTrzy siostry
Tytułowe bohaterki “Trzech sióstr” - Olga, Masza i Irina, córki wysokiego rangą wojskowego, po śmierci ojca trwają uwięzione na dusznej prowincji, zatopione w fantazjach o innym życiu w Moskwie, która jest dla nich symbolem lepszej, utopijnej rzeczywistości. Rytm ich świata wyznaczają kolejne wojskowe interwencje oraz związane z nim przyjazdy i wyjazdy lokalnego garnizonu, a w tle opisywanych wydarzeń czai się nadchodząca wojna rosyjsko-japońska i rewolucje 1905 i 1917 roku. Dodatkowo Czechowowskie postaci skrępowane są przez obowiązujące sentymentalne i emocjonalne konwenanse, których zmuszone są przestrzegać. Ta ponadczasowa klisza salonu końca XIX wieku zaowocowała wieloma równie “uniwersalnymi”, kliszowymi odczytaniami dramatów Czechowa.
Twórcom spektaklu zależy na powrocie do pierwotnych założeń autora. To co przede wszystkim cechuje jego twórczość to krytyczne spojrzenie na ówczesną sytuację społeczno-polityczną i radykalny sprzeciw wobec hipokryzji, wygodnictwa i głupoty elit nierozumiejących wagi swojej społecznej funkcji oraz wynikających z niej powinności. Zatopieni w banalnych, uczuciowych problemach bohaterowie Czechowa zasłaniają się nigdy niewprowadzanymi w życie planami, przebrzmiałymi frazesami o wartości pracy i równości społecznej. Ten silnie krytyczny gest autora przejawia się wyraźnie m.in. w jego zamiłowaniu do komizmu, groteski i satyry, w igraniu z gustem i oczekiwaniami widowni - czyli elementami jego pisarstwa zaskakująco często pomijanymi w dotychczasowych realizacjach teatralnych.
Imperium rosyjskie pod koniec XIX wieku, a więc w swojej schyłkowej fazie, było ostoją konserwatyzmu zwalczającego wszelkie ruchy wolnościowe zagrażające tradycyjnemu, monarchicznemu porządkowi władzy. Policja polityczna i cenzura zwalczały przejawy krytycznej wobec caratu działalności wolnościowej. W salonach rosyjskich elit panowała atmosfera stagnacji wynikająca po części z poczucia komfortu spowodowanego stabilizacją ekonomiczną, a po części z wszechogarniającego poczucia niemocy. Podobną sytuację znajdujemy u Czechowa.
więcej
SzczegółyMarat / Sade
Rewolucja niezależnie od poniesionych kosztów i ofiar? Czy wewnętrzna emigracja, gdy społeczne działanie zdaje się niechybnie prowadzić do swojego zaprzeczenia? Siła sztuki Weissa tkwi nie tylko w pytaniach, jakie stawia, ale w czasowej wieloplanowości i żywiole teatru w teatrze, które pozwalają im wybrzmieć. Jest rok 1808. W zakładzie dla umysłowo chorych w Charenton gromadzą się przedstawiciele nowej klasy rządzącej, aby obejrzeć sztukę napisaną i reżyserowaną przez żyjącego w przymusowym odosobnieniu Markiza de Sade. Postępowa terapia przez sztukę? Na pewno, tyle że pacjenci opowiadają nie o czym innym, jak o gwałtownych wydarzeniach sprzed osiemnastu lat, początku rewolucji i zabójstwie jednego z jej przywódców, Marata. Przez inscenizację przepływa puls rewolucji, wojny i obłędu, prowadząc do rebelii tych, których polityka zastała i pozostawiła w takiej samej kondycji. W pierwszym sezonie nowej dyrekcji artystycznej, w czasach, gdy coraz częściej dochodzi do politycznych ataków na artystyczną niezależność zespołów teatralnych, na stosunkowo niewielkiej przestrzeni sceny Brzyk gromadzi cały zespół Teatru Osterwy. Przedstawienie w reżyserii Remigiusza Brzyka, z ruchem scenicznym Dominiki Knapik jest manifestem zespołowości.
więcej
SzczegółyDiabeł i tabliczka czekolady
Dziewica konsekrowana, hodowca lwów z Wojciechowa, pięciokrotna dzieciobójczyni, niepełnosprawni z domu opieki, którzy domagają się uznania ich potrzeb seksualnych, nastolatki nawiedzone przez diabła, homoseksualista, który rozpaczliwie pragnie wyleczyć się ze swojej orientacji – bohaterowie reportaży Pawła Piotra Reszki układają się w barwną plejadę postaci, w obraz Polski magicznej, zabobonnej i pełnej wewnętrznych sprzeczności. Tutaj młoda dziewczyna poślubia Jezusa Chrystusa, przystojnego mężczyznę z długimi włosami, ksiądz leczy gejów metodą „misiaczków”, namiętnych przytuleń, a w przerażającym, skrajnym przypadku Joli K., kobieta radzi sobie z niechcianą ciążą mordując kolejno pięcioro swoich dzieci. Gdzieś w tle majaczy historia Żydów na Lubelszczyźnie, zbiorowy grób w Rechcie, na którym obecny gospodarz wybudował podjazd do garażu, i lęk przed ostracyzmem dzieci i wnuków tych, którzy Żydom w czasie wojny pomagali. Za każdym, nawet najkrótszym i najbardziej błahym tekstem Reszki kryje się społeczny problem, ale to zawsze bohater, człowiek jest na pierwszym miejscu. I to w moim odczuciu stanowi o atrakcyjności jego tekstów dla teatru.
Bohaterowie reportaży Pawła Piotra Reszki stanowią swoisty margines społeczny. Niezależnie od tego, czy odsiadują wyrok w więzieniu, czy trwają w dziewictwie poświęconym bogu, jak niespełna trzysta dziewic konsekrowanych w Polsce, czy też oddają krew, żeby przynieść ośmiorgu dzieci czekoladę i zarobić trzydzieści sześć złotych zwrotu kosztów dojazdu, jak Stanisław Jaworski z Holeszowa – stanowią pewien wyjątek, osobliwe zjawisko, są mniejszością. Nie dowiedzielibyśmy się o nich, gdyby nie teksty autora. Nie usłyszelibyśmy ich głosu. W dzisiejszych czasach, kiedy coraz częściej poddawane są w wątpliwość wartości liberalnej demokracji, kiedy coraz częściej słyszymy, że „tego chce większość”, a coraz rzadziej pamiętamy, że siłą demokracji jest ochrona praw mniejszości – ten gest autora wydaje mi się szczególnie cenny i ważny.
Paweł Piotr Reszka pokazuje nam „małych” ludzi – małych nie ze względu na swoje przymioty, małych bo wypchniętych na margines, wyśmiewanych, ignorowanych, wyszydzanych, niekiedy znienawidzonych. Patrzy na nich ze szczególną mieszanką ciętego humoru i dystansu, ale przede wszystkim – empatii. I ten gest autora próbujemy przenieść na deski teatru. W kameralnej i demokratycznej przestrzeni, zacierając tradycyjny podział na widownię, scenę i scenografię, próbujemy zrealizować to najbardziej podstawowe, najprostsze, a zarazem najtrudniejsze zadanie: wzbudzić empatię widza, choćby na chwilę postawić go na miejscu postaci. Na ile współodczuwania nas stać? I czy potrafimy na czas trwania spektaklu stworzyć razem, widzowie i aktorzy, otwartą, empatyczną wspólnotę?
więcej
SzczegółyKlątwy
1939-1956 - ten okres bowiem, jak twierdzę, został prześniony. To właśnie określiło niezwykle ważny moment rewolucji, która się wtedy dokonała. Przeprowadzona została przez Innych, bez tego, żeby najbardziej podmiotowe części narodu utożsamiły się z decyzjami, działaniem i odpowiedzialnością za to, co się stało. W efekcie rewolucja została doświadczona przez polskie społeczeństwo niczym koszmarny sen; sen, w którym spełniają się najskrytsze i najokropniejsze marzenia i lęki. Sen jednak, w którym to spełnienie marzeń i lęków doświadczone jest pasywnie, bez podmiotowego udziału, jakby wszystko zdarzało się samo. To nie ja podpisałem wyrok, to nie moje oczy widzały śmierć, to nie moje usta wypowiadały przekleństwa, to nie ja wszedłem do cudzego domu... To się jakoś samo stało.
więcej
SzczegółyAmadeusz
Któż pamiętałby dziś postać Antonia Salieriego, gdyby nie jego legendarna rywalizacja z Wolfgangiem Amadeuszem Mozartem? Legendarna, bo tak naprawdę nie wiemy, jak rzeczywiście wyglądały ich relacje. Wiadomo tylko, że żyli w tym samym czasie w Wiedniu i że Salieri podobno lubił muzykę Mozarta, a na łożu śmierci, w 1825 roku, pogrążony w starczej demencji, miał przyznać się do otrucia swojego rywala. Posłużyło to najpierw Aleksandrowi Puszkinowi do stworzenia literackiej wersji ich konfliktu w dramacie Mozart i Salieri, później po ten sam temat sięgnął Peter Shaffer, którego sztuka Amadeusz stała się kanwą nakręconego w 1984 roku głośnego filmu w reżyserii Miloša Formana.
Rywalizację pomiędzy tymi dwoma kompozytorami często sprowadza się do konfliktu ustosunkowanego miernoty z nierozumianym przez współczesnych geniuszem. Peter Shaffer stawia sprawę jednak nieco inaczej – w swojej sztuce oddaje głos właśnie temu miernocie, ale nie po to, by go dyskredytować, ale postawić kilka ważnych pytań na temat sztuki, geniuszu, moralności, etyki, a nawet Boga. Mozart – wulgarny Niemiec, utracjusz i lekkoduch obdarowany zostaje niezwykłym talentem, podczas gdy Salieri – subtelny Włoch, ułożony człowiek sukcesu, zdaje sobie sprawę, że jemu prawdziwego geniuszu poskąpiono. I wtedy zaczynamy na scenie oglądać, jak tak zwany porządny człowiek zaczyna się staczać, a zdolny błazen, który chichocząc opowiada sprośne kawały, wkracza na drogę do zrozumienia, czym jest ludzkie życie.
Tej historii towarzyszy niezwykła muzyka Mozarta, o której wiedeńczycy zwykli mawiać, że jest w niej za dużo nut. Potrafi ona jednak jak mało która opowiedzieć doświadczenie człowieczego losu – od frywolnego Uprowadzenia z seraju, Wesela Figara, przez Don Giovaniego po Requiem, które (jak chce Shaffer) nie powstałoby gdyby nie intryga miernoty Salieriego. W lubelskim teatrze tę niezwykłą opowieść – barwną i pełną dobrze znanych melodii – zrealizuje Artur Tyszkiewicz, a w rolach antagonistów zobaczymy Janusza Łagodzińskiego (Salieri) i Daniela Dobosza (Mozart).
więcej
SzczegółyPan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie
Na scenie pojawia się grupa pielgrzymów niosących biblię polskości – Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. Uczestnicy pielgrzymki po kolei czytają fragmenty epopei i wcielają się na naszych oczach w postacie z książki. Mikołaj Grabowski odchodzi od obrazu szlacheckiego dworku, żeby zwrócić uwagę widzów na kwestię zbiorowego wyobrażenia Ojczyzny przez Polaków. W spektaklu nostalgia i ironia mieszają się ze sobą, przedstawiając Pana Tadeusza nie tylko jako historię szlachecką, ale również, a może przede wszystkim, opowieść o nas samych.
Reżyser Mikołaj Grabowski o spektaklu:
W Panu Tadeuszu jest wiele narracji poetyckich, wiele tonów, tematów. Mamy tu wątki polityczne i społeczne, Polskę w niewoli, nadzieję na jej wyzwolenie przez Napoleona, opisane zaścianki szlacheckie, spory sąsiedzkie... Ale myślę, że to co najcenniejsze – to warstwa obrzędowa tego poematu. Mówi się, że Pan Tadeusz ma w sobie kod polskości. Jeśli tak jest, to jest on ukryty właśnie w obrzędowości. Ileż tam jest tych codziennych ceremonii, tej celebracji! Stąd może wrażenie, że nie jest to epopeja stawiająca Polskę i Polaków na piedestale. Wręcz przeciwnie, to dzieło szalenie bliskie, znane jak gdyby z domu, oparte na systemie, który tkwi w nas głęboko, opowiadające o sprawach, z którymi się spotykaliśmy u rodziców i dziadków, o obrządkach z których zbudowane jest całe nasze życie, które powtarzamy raz z chęcią, raz z niechęcią, do których jesteśmy przymuszani, i które kochamy, choć często nie zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawy. Wspólnotę, o której opowiada Pan Tadeusz, spajają zarówno obrzędy wzniosłe, jak i przyziemne, wielkie idee i małostkowość, polityka i religijność, ale i chęć zemsty, namiętność, miłość. Polskość stworzona jest z rzeczy pięknych i okropnych, jak gdyby cechą wspólną naszego polskiego bytowania była dwoistość. Mickiewicz akceptował ten stan, w sposób subtelny i z lekką ironią, dotykał tej dwuznaczności, wręcz bawił się nią. To brzmi bardzo współcześnie, bo do dzisiaj w nas wszystkich, niezależnie od wieku, jest trochę nowego, trochę starego. Dlatego tego naszego Pana Tadeusza opowiadamy niekoniecznie w szlacheckim kostiumie.
więcej
SzczegółyPani Bovary
Pani Bovary za młodu czyta dużo książek i marzy. Wychodzi za mąż, rodzi dziecko, romansuje z jednym mężczyzną, później drugim, zadłuża się, bankrutuje, w końcu popełnia samobójstwo. Jej losy, losy jednej z najsłynniejszych bohaterek europejskiej literatury, są przejmująco banalne. Lektury pani Bovary, a raczej romantyczne wyobrażenia, które z nich czerpie, są naiwne i w złym guście – dzisiaj powiedzielibyśmy „kiczowate”. A jednak Emma Bovary w potrzasku, Emma Bovary, która połyka arszenik i umiera, długo, powoli i w ogromnych bólach – jest postacią głęboko tragiczną, daleką od taniego sentymentalizmu i banalnej prozy życia. Flaubert bodaj jako pierwszy w historii literatury tak odważnie zderza to, co przyziemne i powszednie, ze wzniosłym i tragicznym – dotyka w ten sposób istoty kondycji ludzkiej.
Emma Bovary, jako jedyna wśród mieszkańców przeciętnego i zwyczajnego do bólu miasteczka, nie umie znaleźć spełnienia. Poszukuje go na oślep, głównie w miłości, trochę w religii, w macierzyństwie, w sztuce. Nie odpuszcza, nie ustaje w poszukiwaniach, nigdy się nie nasyca, zawsze chce więcej. Jej swoisty „konsumpcjonizm uczuć”, ale też doświadczeń, doznań zmysłowych, dóbr materialnych – wydaje się na wskroś współczesny. Oto kobieta żyjąca w dobrobycie, z dzieckiem i kochającym mężem, którą zżera niewytłumaczalne poczucie braku. Owo poczucie braku wyróżnia Emmę Bovary, pcha ją w rejony sprzeczne z konwenansem i czyni z niej jedną z bardziej sugestywnych postaci outsiderek zachodniej kultury: najzwyczajniejszą mieszczkę na niekończącym się, narkotycznym wręcz głodzie doznań.
Nie wolno oceniać Emmy Bovary. Wspólnie z Julią Holewińską próbujemy patrzeć na naszą główną bohaterkę z równą bezwzględnością i równą czułością co Gustave Flaubert. Emma Bovary nie jest intelektualistką, nie jest też poetką. A jednak zmaga się ze swoimi ograniczeniami i wciąż dąży do głębszych przeżyć, głębszych doznań. „Słowo ludzkie jest jak pęknięty garnek, na którym wybijamy melodie dla tańczących niedźwiedzi, choć chcielibyśmy poruszyć gwiazdy” – pisze Flaubert. Emma opowiada o swoich uczuciach kochankom, nieudolnie próbuje poruszyć gwiazdy. Przegrywa szybko, umiera młodo. Słowem ludzkim posługuje się zręcznie inny bohater powieści Flauberta – apologeta postępu, intelektualista, aptekarz Homais. I to on utwierdza się w przekonaniu, że posiadł wszystkie mądrości świata, a swoim umysłem „porusza gwiazdy”. W rzeczywistości jednak jest jeszcze jednym „tańczącym niedźwiedziem”, śmiesznym i pozbawionym wrażliwości megalomanem i oportunistą. I chyba z zestawienia tych dwóch postaci rodzi się głębia wizji Flauberta, a tragiczny rozstrzał ich losów nie pozostawia złudzeń: Emma umiera, Homais zostaje odznaczony krzyżem Legii.
więcej
SzczegółyPakujemy manatki
Przede wszystkim, jak się czyta czy ogląda Levina trudno się oprzeć wrażeniu, że to jest właśnie o mnie i to pewnie jest jedna z przyczyn jego popularności.
Druga wynika być może z faktu, że lubimy opowieści, które są niejednoznaczne gatunkowo, a oglądając Levinowskie historie, widz z jednej strony ma poczucie, że to jest komedia, a z drugiej, że to tragedia, śmieje się, by za chwilę się wzruszyć. Spektakl może na pierwszy rzut oka przypominać telenowelę, ale w rzeczywistości opowieści Levina są dużo głębsze. Pakujemy manatki ma przecież podtytuł „komedia na osiem pogrzebów”. W samym pogrzebie oczywiście nie ma nic śmiesznego, ale już osiem pogrzebów pod rząd, takie ich celowe nagromadzenie, może wywołać specyficzny uśmiech. Te pogrzeby zaczynają nam bowiem wówczas uświadamiać absurd życia. Chcąc nie chcąc zaczynamy się pytać, do czego nas to wszystko prowadzi i wtedy pojawia się prosty wniosek, że życie prowadzi do śmierci. I jak się nad tym głębiej zastanowić to jest to groteskowe i paradoksalne. O tym też jest Pakujemy manatki.
więcej
SzczegółyPrzyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian
O Ukrainie w Polsce trudno mówić w sposób jednoznaczny – to chyba najbardziej swojski i jednocześnie najbardziej egzotyczny z naszych sąsiadów – nasza mityczna kresowa arkadia i kraina rodem z horrorów w jednym.
Ziemowit Szczerek w swoim niezwykłym cyklu beletryzowanych reportaży z podróży na Ukrainę zatytułowanym "Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian" rozprawia się ze wszelkimi stereotypami, w które przez lata (a może i wieki) obrósł ten kraj w oczach Polaków. Kpi z naszego poczucia cywilizacyjnej wyższości, wszelkich sentymentów i resentymentów, obnażając przy okazji to, co stało się z obydwiema nacjami przez lata panowania komunizmu.
Z tą niecodzienną relacją z podróży na Ukrainę w lubelskim teatrze zmierzy się Remigiusz Brzyk – dwukrotnie nagrodzony prestiżowym Laurem Konrada na katowickim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej „Interpretacje”, a który dał się poznać publiczności Teatru im. Juliusza Osterwy jako realizator okrutnie śmiesznej „bulwarówki politycznej” Pawła Demirskiego Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł, czyli w heroicznych walkach narodu polskiego wszystkie sztachety zostały zużyte.
Wywiedzione z reportaży Szczerka opowieści młodych Polaków, którzy z plecakami przemierzają Ukrainę w poszukiwaniu „cudów i niesamowitości”, raz po raz osuwają się w groteskę i absurd, nie tracąc przy tym nic z ostrej obyczajowej obserwacji. Historie te mogą stanowić pretekst zarówno do znakomitej scenicznej zabawy, jak i próby głębszego spojrzenia na nas i naszych sąsiadów, z którymi łączy nas więcej, niż to na co dzień sobie uświadamiamy.
więcej
SzczegółyMakbet
Makbet nosi w sobie te stany, które w konsekwencji prowadzą do jego unicestwienia. Droga, przez którą przechodzi, zmienia nie tylko jego psychikę, ale i przestrzeń, którą się tak narkotycznie żywi. Jest ona uwodząca, niebezpieczna i nieodwracalna.
Matnia, w którą wpada nasz bohater dostając pierwszy komunikat podczas spotkania z wyrocznią, jaką są wiedźmy jest nieodwracalna. To one zasiały niepokój, ale i fascynację tym co ma się zdarzyć w życiu „Makbeta”. Jedno wydarzenie rodzi następne. To pasmo pozornych szczęść i prawdziwych nieszczęść, w które zaplątuje się człowiek żądny władzy i sukcesu.
Pomocną dłoń na tej drodze podaje mu osoba najbliższajaką jest Lady Makbet. To więcej niż podanie ręki, to raczej presja konsekwentnie realizowana przez bezwzględną kobietę, która świadoma swojej przewagi wynikającej z jej natury, mobilizuje bliską sobie osobę do dalszych szaleńczych decyzji. Obydwoje brną ku przepaści, na dnie której przegląda się w lustrze śmierć. To ona zbiera swoje żniwo w tej mrocznej komnacie, w której jedynym światłem jest odbita kropla krwi. Czerń i czerwień to symbole, przez które wędrują bohaterowie Szekspira, nieświadomi, że wypełniona barwą karminu otchłań topi ich w swoich odmętach. Niewinnie ujawniony na początku wydarzeń los, wieńczy klamra, która chciałoby się by była tylko snem.
więcej
SzczegółyKsiążę i żebrak
W jednej z najgorszych dzielnic Londynu mieszka Tomek Canty –chłopiec, który żebraniem i kradzieżami musi zarabiać na rodzinę. W tym samym czasie na dworze królewskim żyje młody książę Walii Edward, syn Henryka VIII.
Pewnego dnia zupełnie przypadkiem chłopcy się spotykają, okazuje się, że są niemal identyczni. W wyniku zamiany strojów książę trafia na bruk, a żebrak na salony. Jak poradzą sobie z nową rzeczywistością? Czy uda im się wrócić do normalnego życia, czy już zawsze będą musieli udawać kogoś, kim nie są?
więcej
SzczegółySen nocy letniej
„Sen nocy letniej” to najbardziej erotyczna ze wszystkich sztuk Szekspira – twierdził Jan Kott. Diabelski Puk wyzwalający z ludzi najbardziej pierwotne instynkty i perfidni władcy elfów gmatwają na potęgę emocje i pragnienia bohaterów. Eros i Tanatos pchają ich w objęcia miłosnej orgii, wymienność afektów i kochanków staje się igraszką. Debiutanci w sztuce miłości idą w las na zew zwierzęcej Natury. Czy w tym szaleństwie jest metoda?
William Szekspir prawie cztery wieki temu odkrył, że komizm i tragizm to dwie strony tej samej monety, którą rzuca nam przekorny los. Tą prawdą podszyte są jego najlepsze sztuki. „Sen nocy letniej” – jego najbardziej popularna komedia, skrząca się dowcipem, piętrząca przezabawne sytuacje, prowokująca nas do szczerego śmiechu – ma pod powierzchnią nieokiełznanej fantazji i fanfaronady rys egzystencjalnego smutku. Refleksję nad przemijaniem, utratą, niespełnieniem…
Wedle koncepcji reżysera - Artura Tyszkiewicza – nie ukryje cichego smutku tej bardzo wesołej sztuki ani rozbuchany seks, ani kipiąca witalność młodych bohaterów, ani uroki rozsiewane przez elfy. Spektakl grany - dosłownie - śpiewająco, w rytm muzyki trzech wiolonczeli i jednej waltorni, pobrzmiewa gorzką mądrością, którą genialny ironista Szekspir sprzedaje nam w promocji teatralnego biletu. Czy damy mu się raz jeszcze zaczarować?
więcej
SzczegółySeks nocy letniej
Wyobraźmy sobie bohaterów Snu nocy letniej Szekspira po latach. Kiedy już sobie żyją „długo i szczęśliwie”, w związkach zawartych po burzliwej nocy przeżytej w podateńskim lesie, kiedy zaklęcia i eliksiry Puka zwietrzały, opary dusznej woni opadły, a poezja ulotniła się w codziennej rutynie.
Po czym przenieśmy te trzy pary w pierwsze lata XX wieku, kiedy to Zygmunt Freud zaczynał swoją pracę nad odczarowaniem miłosnych zaklęć, postęp cywilizacyjny dopiero nabierał rozpędu, a ludziom zdawało się, że lada moment wszystkie problemy świata zostaną rozwiązane, a wszelkie tajemnice przeniknięte.
Taką właśnie rzeczywistość stworzył Woody Allen w filmie Seks nocy letniej (A Midsummer Night's Sex Comedy) z 1982 roku, który szybko stał się kanwą sztuki o tym samym tytule. Skomplikowane namiętności i wspomnienie pewnej nocy pojawiają się na scenie, by w klimacie beztroskiej amerykańskiej prowincji sprzed ponad stu lat trzy pary na nowo mogły ułożyć swoje emocjonalne i erotyczne relacje. Woody Allen przedstawia to wszystko w typowy dla siebie sposób – z humorem, ironią i dystansem, demaskując miłosne mistyfikacje i kpiąc z metafizyki płci, a nawet metafizyki w ogóle.
Lubelski Seks nocy letniej zrealizował Paweł Aigner – twórca bardzo dobrze przyjętego w poprzednim sezonie spektaklu Książę i żebrak według powieści Marka Twaina. Wspólnie ze scenografem i autorem kostiumów Pavlem Hubičką i kompozytorem Piotrem Klimkiem wykreował na scenie przy Narutowicza świat, w którym nie ma ważniejszej rzeczy niż miłość i seks. A że czasem w życiu bohaterów Allena tego brakuje, jeden z nich wymyśla i testuje kolejne wynalazki, w tym maszyny latające. Wszystko to dzieje się w rytmie nowoorleańskiego jazzu, w bogatej, choć niebanalnej scenografii i tworzy coś, co w dawnych dobrych czasach, gdy kobiety nosiły gorsety, a panowie słomkowe kapelusze, nazywano komedią z pieprzykiem.
więcej
SzczegółyKupiec wenecki
Kupiec wenecki Williama Szekspira to komedia oparta na emocjonalno-finansowych perypetiach, w której miłość i nienawiść miesza się ze światem wielkich pieniędzy, skomplikowanych transakcji i prawnych sztuczek.
Skąd my to znamy? Stradfordczyk opisując XVI-wieczną Wenecję, potrafił jednocześnie pokazać uniwersalne reguły rządzące światem „pięknych i bogatych”. Wenecja nie pojawia się przecież w tym dramacie przypadkowo – była przecież za czasów Szekspira centrum finansowym świata – takim Wall Street czy londyńskim City.
W tym właśnie mieście rozwija się niezwykła intryga – oto kupiec Antonio powodowany szlachetną przyjaźnią do Bassania przekazuje mu sporą sumkę, by ten mógł zdobyć względy pięknej i bogatej Porcyi. Tyle, że pieniądze te Antonio pożycza od nienawidzącego go Żyda – Szajloka, który jako zastawu żąda „tylko” jednego funta ciała dłużnika. Za swą szlachetność i szczęście przyjaciela kupiec może zapłacić życiem.
Szekspir plącząc ów erotyczno-finansowo-religijno-narodowościowy węzeł, bardzo trafnie obnaża mechanizmy działania ówczesnych „wilków z Wall Street” – wszelkie uczucie może zostać wykorzystane przeciwko nam, szlachetność nie zawsze okazuje się wymienialna na prawdziwe pieniądze, a na każdego – nawet najbardziej przebiegłego i bezwzględnego – może znaleźć się odpowiedni haczyk. Aż dziw bierze, że wobec tego wszystkiego Szekspir każe nam w jednej ze scen wierzyć, że to jednak nie złoto czy srebro kryje w sobie prawdziwe szczęście.
więcej
SzczegółyBóg
Jesteśmy w starożytnych Atenach. Ale czy na pewno? Artyści udają Greków i debatują jakie ma być zakończenie zgłaszanej do konkursu sztuki. Jest akcja, ale jaka akcja? Ta w tekście dyskutowanego utworu, czy ta na scenie Osterwy, a może ta na widowni, bo ciągle się miesza jedno z drugim… Wszystko i wszyscy okazują się być fikcją wymyśloną przez Woody Allena.
Czołowy amerykański prześmiewca z rysem egzystencjalnego tragizmu żongluje konwencjami, zaciera granice pomiędzy realnością a kreacją. Absurd fabuły, czy absurdalność życia? Słowo absurd zamyka humorystyczne dzieło mistrza gatunku…
więcej
SzczegółyBył sobie Polak, Polak, Polak i diabeł
Był sobie Polak, Polak, Polak i Diabeł Pawła Demirskiego to rzecz o polskim czyśćcu, który jednak częściej przypomina piekło niż przedsionek raju. W zawieszeniu pomiędzy życiem a śmiercią oglądamy bohaterów szamoczących się z polskimi kompleksami i traumami, trywialna codzienność miesza się z najważniejszymi wydarzeniami z polskiej historii XX wieku, a potoczny język z fragmentami nieoczywistej poezji.
W tej okrutnie śmiesznej sztuce stale całkiem serio powracają pytania – co się stało z nami jako wspólnotą, jaka jest współczesna Polska i Polacy, skąd się w nas wzięło paraliżujące wiele działań przekonanie, że jesteśmy peryferiami Europy i wreszcie – jak mówi podtytuł – dlaczego „w heroicznych walkach narodu polskiego wszystkie sztachety zostały zużyte”.
Paweł Demirski – jeden z najważniejszych polskich dramaturgów współczesnych – znany jest przede wszystkim ze spektakli reżyserowanych przez Monikę Strzępkę, które przyniosły temu duetowi rozgłos i wiele nagród. W Lublinie po raz pierwszy od lat jego tekst został zrealizowany przez kogoś innego niż Strzępka. Po tę, jak sam autor określa swój tekst, „bulwarówkę polityczną”, sięgnął
Remigiusz Brzyk – laureat wielu nagród, reżyser m. in. głośnego sosnowieckiego Korzeńca. Lubelski Był sobie Polak, Polak, Polak i Diabeł to zatem okazja do odkrycia innego niż to najbardziej znane oblicza dramaturgii Demirskiego i zobaczenia na scenie Teatru im. J. Osterwy zamkniętych przez Brzyka w klatce ośmiorga potworów – jednego niemieckiego i siedmiorga polskich (w tym dwu znanych z prasowych czołówek) – które na przemian śmieszą, tumanią i straszą.
więcej
SzczegółyWiele hałasu o nic
Reżyser Tadeusz Bradecki kontynuuje na scenie Teatru im Osterwy przepyszną zabawę z Szekspirem. Tym razem wybrał dla widzów sztukę nigdy dotąd nie graną w Lublinie! „Wiele hałasu o nic” to, obok m.in. „Jak wam się podoba”, „Wszystko dobre, co się dobrze kończy”, „Straconych zachodów miłości, jedna z tzw. „komedii przebaczenia” Szekspira - mówi inscenizator.
- Finałowe przebaczenie bywa w tych sztukach aż tak wyrafinowanie komediowe, że aż niewiarygodne. Śmiejemy się, to prawda, a jednak dwuznaczność końcowego rozdania zasług i kar za mroczne przewinienia zmusza nas do całkiem poważnej refleksji: jak to jest z tym dobrem i złem w otaczającym nas świecie?
Wszystko było pięknie, miał być ślub; nagle on, zamiast „Tak, chcę” przed ołtarzem wykrzykuje: „Nie, bowiem ona jest ladacznicą!”. Stał się nieświadomie ofiarą wyjątkowo perfidnego pomówienia, prawdziwie piętrowej intrygi. Pod historyjką o piętrowej insynuacji w „Wiele hałasu o nic” Szekspir skrywa ważne dla naszego czasu pytanie o warunki istnienia dobra, które zwykliśmy nazywać prawdą. „W wiele hałasu o nic” obronią prawdę tzw. prości ludzie. Skrywa tam też autor subtelne analizy na temat: czym właściwie jest prawdziwa miłość… I nierozstrzygniętym pozostawia pytanie o tytułowe „nic”, o które tak wiele jest hałasu...
Sztuka rozgrywa się na Sycylii, w Messynie, ale Tadeusz Bradecki proponuje nam znaczne przesunięcie w czasie. Będzie więc sycylijska mafia , kobiety w czerni i pejzaż pachnącego pomarańczami i winem filmowego włoskiego neorealizmu…
więcej
SzczegółyMistrz i Małgorzata
Mistrz i Małgorzata Michaiła Bułhakowa to powieść z wieloma wątkami, postaciami, mnóstwem pytań i tajemnic, dzieło, do którego bez wątpienia istnieje więcej niż tylko jeden klucz. Jednocześnie każdy, kto podejmie się próby scenicznej adaptacji tego tekstu, skazany jest na wybór perspektywy spojrzenia na historię Wolanda i jego świty nawiedzającego Moskwę.
Jego przybycie do rosyjskiej stolicy sprawia, że wielu zaczyna tracić poczucie rzeczywistości, w dobrze znaną codzienność wkracza niesamowite, niemożliwe staje się możliwe, pojawia się niepokój, czy świat jest naprawdę takim, jakim zawsze wydawał się być. Od tego wszystkiego niektórzy (dosłownie i w przenośni) zaczynają tracić głowy.
Takie mieszanie prawdy i fałszu, rzeczywistości i fikcji może (choć nie musi) być działaniem szatańskim, takie mieszanie odbywa się też każdego wieczoru w teatrze. Dlatego Artur Tyszkiewicz – reżyser i autor adaptacji Mistrza i Małgorzaty przygotowywanej właśnie w Teatrze im Juliusza Osterwy w Lublinie – postanowił spojrzeć na tekst Bułhakowa właśnie z tak specyficznie pojętej teatralnej perspektywy, uruchomić w teatrze (znów dosłownie i w przenośni) burzącą porządki i hierarchie karuzelę, publiczność umieścić na scenie, a aktorów tam, gdzie zwykle siedzą widzowie.
Monsieur Woland przejąwszy bowiem kontrolę nad moskiewskim Teatrem „Variétés” spełnia zachcianki widowni, dostarcza jej rozrywki, śmieszy i przestrasza, ale przede wszystkim odkrywa jej tajemnice, pokazuje, co ludziom siedzi w głowach. Zorganizowana ułuda teatru, z całym blichtrem i powierzchownością, okazuje się być zatem znakomitą maszynką do tego, byśmy mogli samych siebie poznać, a czasem i zajrzeć pod podszewkę rzeczywistości, by zobaczyć, jak Bóg i szatan potrafią igrać z człowiekiem.
więcej
Szczegóły