Jerzy Kurczuk
137 oddanych głosów
Wiek: 60 lat
Aktor. Absolwent Wydziału aktorskiego PWSFTviT w Łodzi (1990). W latach 1985-86 występował w Lubuskim Teatrze im. Kruczkowskiego w Zielonej Górze. Od roku 1990 aktor Teatru im. Osterwy w Lublinie.
więcej
Często występuje w:
więcej
Spektakle z udziałem tego aktora:
Księżyc i magnolie
„Księżyc i magnolie” to sztuka, która w dynamiczny i okraszony komizmem sposób przedstawia nie tylko proces twórczy, ale także naturę człowieka.
Pięć dni i nocy to czas, który dla producenta filmowego Davida O. Selznicka wiąże się z walką – walką o spełnienie swych niemałych ambicji, z walką o prestiż w wielkim świecie Hollywoodu, a wreszcie z walką o film, którego powstanie uzależnione jest nade wszystko od pogłębionej znajomości powieści Margaret Mitchell.
Za prawa do ekranizacji „Przeminęło z wiatrem” wytwórnia Selznick International Pictures zapłaciła rekordową wówczas sumę 50 tysięcy dolarów. Jak się okazało, pełna nieporozumień praca nad scenariuszem wymagała dużej samokontroli i umiejętności przekraczania granic możliwości. Kilku potencjalnych autorów adaptacji, kilku reżyserów i stojący na czele, silnie narzucający swe artystyczne wizje Selznick to tylko część z elementów układanki, mającej finalnie ułożyć się w całość nazwaną największym sukcesem finansowym w dziejach kina.
„Księżyc i magnolie” to sztuka pozwalająca na wejście do pełnego gwaru gabinetu, w którym powstaje finalny zarys filmowego scenariusza. Za jej sprawą widz dowie się jak w rzeczywistości wyglądają realia funkcjonowania przemysłu kinowego oraz jak nadzór wybuchowego pracoholika może wpłynąć na zrodzenie się magii Kina przez duże „K”. W całej zawiłości nie można zapomnieć o kontekście historycznym, a dokładniej o realiach wojny secesyjnej oraz związanej z nią integracji amerykańskiej tożsamości.
Jose Iglesias Vigil – reżyser spektaklu – zapytany o swoją interpretację mówi:To dla mnie przede wszystkim refleksja o naturze procesu twórczego, co określone jest w konkretnym kontekście historycznym i co ma związek z autentycznymi wydarzeniami. […] Jest to mądra komedia, która skłania do refleksji. To sztuka, w którą wpisana jest nostalgia za światem, którego nie ma, za którym wciąż tęsknimy.
Premiera: 24.09.2022r.
Liczba przerw: 1
więcej
SzczegółyPinokio
Zamknijcie oczy. I wyobraźcie sobie miasteczko. Niewielkie, na pierwszy rzut oka zwyczajne. Ale zamieszkałe – obok ludzi – przez niecne koty i lisy, ptaki-lekarzy, gadające lalki, filozofujące świerszcze i niebieskowłose wróżki. I samotnego Gepetta, który tworzy drewnianego pajacyka. Pajacyka, który ożywa. Pinokia. Wbrew pozorom nie jest to w tak dziwnym miasteczku czymś specjalnie niezwykłym. To co naprawdę w tym świecie wyróżnia Pinokia, to nie jego „drewnianość”, nie jego fascynujące przygody, nawet nie rosnący od kłamstw nos, ale jego marzenie. Marzenie o byciu chłopcem. Nie miłym, nie grzecznym. Prawdziwym.
Spektakl dla widzów od 8 roku życia, oparty na słynnej powieści C. Collodiego.
UWAGA! W spektaklu użyte jest światło stroboskopowe.
Premiera: 2 marca 2019 r.
Liczba przerw: 1
więcej
SzczegółyKram z piosenkami
"Kram z piosenkami. Obrazki śpiewające" to widowisko śpiewno-muzyczne na podstawie śpiewnika Leona Schillera, inscenizatora, teoretyka teatru, pedagoga, jednej z największych postaci teatru polskiego. Śpiewogra Schillera, wystawiona po raz pierwszy w 1945 roku w obozie dipisów w polskim teatrze w Lingen stanowi jedyną w swym rodzaju mieszankę utworów muzycznych. Twórca zbierał codzienne piosenki wykonywane przez mieszczan, artystów i żołnierzy w pierwszej połowie XX wieku, z łagodnym przymrużeniem oka przedstawiając Polaków portret własny w piosence. Tak powstał zbiór utworów naiwnych, prościutkich, garściami czerpiących z ukochanej przez Schillera staropolszczyzny, z późniejszych epok historycznych aż do lat międzywojennych. Wodewile, piosenki i tańce, które niesłusznie kojarzą się dziś z pojęciem lżejszej muzy, a które są kwintesencją teatru.
"Do rzędu widowisk retrospektywnych, swobodnie przeze mnie przerabianych, zaliczyć należy inscenizacje starych wodewilów: Królowej Przedmieścia, Podróży po Warszawie, komedio - opery Dmuszewskiego Szkoda wąsów Bogusławskiego, Krakowiaków i Górali. Piosenkom i zwyczajom osiemnasto-dziewiętnasto-wiecznym, na język sceniczny lub słuchowisk radiowych przetłumaczonym, poświęciłem montaże śpiewno-taneczne wykonywane w Reducie, Teatrze im. Bogusławskiego, w Teatrze Polskim, w teatrze objazdowym obsługującym ośrodki wojskowe i obozy D.P. na terenie okupacji brytyjskiej w Niemczech, w jesieni 1945 r. który to teatr złożony z aktorów eks-żołnierz, eks-jeńców i eks-więźniów, krzewił propagandę powrotu do Ojczyzny." - Leon Schiller,, Od zbieracza do inscenizatora „Łódż Teatralna” nr 13, 1948/49
Spektakl jest jednym z wydarzeń w ramach obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości.
więcej
SzczegółyHindełe, siostra sztukmistrza
W drodze na aranżowany ślub 21-letnia Hindełe Singer wyrywa strony brulionów zapisanych swoimi opowiadaniami, drze je na maleńkie kawałeczki i wyrzuca z okna jadącego pociągu. Pomieszane fragmenty zdań w jidysz unoszą się na wietrze i opadają na ziemię gdzieś między Lublinem, Warszawą a Berlinem. Siostra noblisty, Izaaka Baszewisa Singera i nie mniej znanego Izraela Joszui Singera, pierwsza pisarka w rodzinie. Pojawia się nagle gdzieś w środku między opowieściami jej braci, niewiele o niej wiadomo. Bibliofil, amerykański krytyk, badaczka, syn, a za nimi my, każdy na swój sposób podąża jej śladami i próbuje poskładać ją z tych porozrzucanych kawałków: niekochanej córki, zapomnianej artystki, opętanej przez dybuka Racheli i wybierającej męski strój Jentł z prozy Izaaka Singera. Wciąż nasuwa się pytanie: po co nam ona? Dlaczego właściwie chcemy ją odnaleźć? Czy obraz będzie pełniejszy, gdy dołożymy do niego te brakujące puzzle? I nagle w ślad za jej historią, pojawiają się inne, wcześniej nieusłyszane historie kobiet, które dziś domagają się głosu.
więcej
SzczegółyMarat / Sade
Rewolucja niezależnie od poniesionych kosztów i ofiar? Czy wewnętrzna emigracja, gdy społeczne działanie zdaje się niechybnie prowadzić do swojego zaprzeczenia? Siła sztuki Weissa tkwi nie tylko w pytaniach, jakie stawia, ale w czasowej wieloplanowości i żywiole teatru w teatrze, które pozwalają im wybrzmieć. Jest rok 1808. W zakładzie dla umysłowo chorych w Charenton gromadzą się przedstawiciele nowej klasy rządzącej, aby obejrzeć sztukę napisaną i reżyserowaną przez żyjącego w przymusowym odosobnieniu Markiza de Sade. Postępowa terapia przez sztukę? Na pewno, tyle że pacjenci opowiadają nie o czym innym, jak o gwałtownych wydarzeniach sprzed osiemnastu lat, początku rewolucji i zabójstwie jednego z jej przywódców, Marata. Przez inscenizację przepływa puls rewolucji, wojny i obłędu, prowadząc do rebelii tych, których polityka zastała i pozostawiła w takiej samej kondycji. W pierwszym sezonie nowej dyrekcji artystycznej, w czasach, gdy coraz częściej dochodzi do politycznych ataków na artystyczną niezależność zespołów teatralnych, na stosunkowo niewielkiej przestrzeni sceny Brzyk gromadzi cały zespół Teatru Osterwy. Przedstawienie w reżyserii Remigiusza Brzyka, z ruchem scenicznym Dominiki Knapik jest manifestem zespołowości.
więcej
SzczegółyKlątwy
1939-1956 - ten okres bowiem, jak twierdzę, został prześniony. To właśnie określiło niezwykle ważny moment rewolucji, która się wtedy dokonała. Przeprowadzona została przez Innych, bez tego, żeby najbardziej podmiotowe części narodu utożsamiły się z decyzjami, działaniem i odpowiedzialnością za to, co się stało. W efekcie rewolucja została doświadczona przez polskie społeczeństwo niczym koszmarny sen; sen, w którym spełniają się najskrytsze i najokropniejsze marzenia i lęki. Sen jednak, w którym to spełnienie marzeń i lęków doświadczone jest pasywnie, bez podmiotowego udziału, jakby wszystko zdarzało się samo. To nie ja podpisałem wyrok, to nie moje oczy widzały śmierć, to nie moje usta wypowiadały przekleństwa, to nie ja wszedłem do cudzego domu... To się jakoś samo stało.
więcej
SzczegółyAmadeusz
Któż pamiętałby dziś postać Antonia Salieriego, gdyby nie jego legendarna rywalizacja z Wolfgangiem Amadeuszem Mozartem? Legendarna, bo tak naprawdę nie wiemy, jak rzeczywiście wyglądały ich relacje. Wiadomo tylko, że żyli w tym samym czasie w Wiedniu i że Salieri podobno lubił muzykę Mozarta, a na łożu śmierci, w 1825 roku, pogrążony w starczej demencji, miał przyznać się do otrucia swojego rywala. Posłużyło to najpierw Aleksandrowi Puszkinowi do stworzenia literackiej wersji ich konfliktu w dramacie Mozart i Salieri, później po ten sam temat sięgnął Peter Shaffer, którego sztuka Amadeusz stała się kanwą nakręconego w 1984 roku głośnego filmu w reżyserii Miloša Formana.
Rywalizację pomiędzy tymi dwoma kompozytorami często sprowadza się do konfliktu ustosunkowanego miernoty z nierozumianym przez współczesnych geniuszem. Peter Shaffer stawia sprawę jednak nieco inaczej – w swojej sztuce oddaje głos właśnie temu miernocie, ale nie po to, by go dyskredytować, ale postawić kilka ważnych pytań na temat sztuki, geniuszu, moralności, etyki, a nawet Boga. Mozart – wulgarny Niemiec, utracjusz i lekkoduch obdarowany zostaje niezwykłym talentem, podczas gdy Salieri – subtelny Włoch, ułożony człowiek sukcesu, zdaje sobie sprawę, że jemu prawdziwego geniuszu poskąpiono. I wtedy zaczynamy na scenie oglądać, jak tak zwany porządny człowiek zaczyna się staczać, a zdolny błazen, który chichocząc opowiada sprośne kawały, wkracza na drogę do zrozumienia, czym jest ludzkie życie.
Tej historii towarzyszy niezwykła muzyka Mozarta, o której wiedeńczycy zwykli mawiać, że jest w niej za dużo nut. Potrafi ona jednak jak mało która opowiedzieć doświadczenie człowieczego losu – od frywolnego Uprowadzenia z seraju, Wesela Figara, przez Don Giovaniego po Requiem, które (jak chce Shaffer) nie powstałoby gdyby nie intryga miernoty Salieriego. W lubelskim teatrze tę niezwykłą opowieść – barwną i pełną dobrze znanych melodii – zrealizuje Artur Tyszkiewicz, a w rolach antagonistów zobaczymy Janusza Łagodzińskiego (Salieri) i Daniela Dobosza (Mozart).
więcej
SzczegółyPan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie
Na scenie pojawia się grupa pielgrzymów niosących biblię polskości – Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. Uczestnicy pielgrzymki po kolei czytają fragmenty epopei i wcielają się na naszych oczach w postacie z książki. Mikołaj Grabowski odchodzi od obrazu szlacheckiego dworku, żeby zwrócić uwagę widzów na kwestię zbiorowego wyobrażenia Ojczyzny przez Polaków. W spektaklu nostalgia i ironia mieszają się ze sobą, przedstawiając Pana Tadeusza nie tylko jako historię szlachecką, ale również, a może przede wszystkim, opowieść o nas samych.
Reżyser Mikołaj Grabowski o spektaklu:
W Panu Tadeuszu jest wiele narracji poetyckich, wiele tonów, tematów. Mamy tu wątki polityczne i społeczne, Polskę w niewoli, nadzieję na jej wyzwolenie przez Napoleona, opisane zaścianki szlacheckie, spory sąsiedzkie... Ale myślę, że to co najcenniejsze – to warstwa obrzędowa tego poematu. Mówi się, że Pan Tadeusz ma w sobie kod polskości. Jeśli tak jest, to jest on ukryty właśnie w obrzędowości. Ileż tam jest tych codziennych ceremonii, tej celebracji! Stąd może wrażenie, że nie jest to epopeja stawiająca Polskę i Polaków na piedestale. Wręcz przeciwnie, to dzieło szalenie bliskie, znane jak gdyby z domu, oparte na systemie, który tkwi w nas głęboko, opowiadające o sprawach, z którymi się spotykaliśmy u rodziców i dziadków, o obrządkach z których zbudowane jest całe nasze życie, które powtarzamy raz z chęcią, raz z niechęcią, do których jesteśmy przymuszani, i które kochamy, choć często nie zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawy. Wspólnotę, o której opowiada Pan Tadeusz, spajają zarówno obrzędy wzniosłe, jak i przyziemne, wielkie idee i małostkowość, polityka i religijność, ale i chęć zemsty, namiętność, miłość. Polskość stworzona jest z rzeczy pięknych i okropnych, jak gdyby cechą wspólną naszego polskiego bytowania była dwoistość. Mickiewicz akceptował ten stan, w sposób subtelny i z lekką ironią, dotykał tej dwuznaczności, wręcz bawił się nią. To brzmi bardzo współcześnie, bo do dzisiaj w nas wszystkich, niezależnie od wieku, jest trochę nowego, trochę starego. Dlatego tego naszego Pana Tadeusza opowiadamy niekoniecznie w szlacheckim kostiumie.
więcej
SzczegółyPani Bovary
Pani Bovary za młodu czyta dużo książek i marzy. Wychodzi za mąż, rodzi dziecko, romansuje z jednym mężczyzną, później drugim, zadłuża się, bankrutuje, w końcu popełnia samobójstwo. Jej losy, losy jednej z najsłynniejszych bohaterek europejskiej literatury, są przejmująco banalne. Lektury pani Bovary, a raczej romantyczne wyobrażenia, które z nich czerpie, są naiwne i w złym guście – dzisiaj powiedzielibyśmy „kiczowate”. A jednak Emma Bovary w potrzasku, Emma Bovary, która połyka arszenik i umiera, długo, powoli i w ogromnych bólach – jest postacią głęboko tragiczną, daleką od taniego sentymentalizmu i banalnej prozy życia. Flaubert bodaj jako pierwszy w historii literatury tak odważnie zderza to, co przyziemne i powszednie, ze wzniosłym i tragicznym – dotyka w ten sposób istoty kondycji ludzkiej.
Emma Bovary, jako jedyna wśród mieszkańców przeciętnego i zwyczajnego do bólu miasteczka, nie umie znaleźć spełnienia. Poszukuje go na oślep, głównie w miłości, trochę w religii, w macierzyństwie, w sztuce. Nie odpuszcza, nie ustaje w poszukiwaniach, nigdy się nie nasyca, zawsze chce więcej. Jej swoisty „konsumpcjonizm uczuć”, ale też doświadczeń, doznań zmysłowych, dóbr materialnych – wydaje się na wskroś współczesny. Oto kobieta żyjąca w dobrobycie, z dzieckiem i kochającym mężem, którą zżera niewytłumaczalne poczucie braku. Owo poczucie braku wyróżnia Emmę Bovary, pcha ją w rejony sprzeczne z konwenansem i czyni z niej jedną z bardziej sugestywnych postaci outsiderek zachodniej kultury: najzwyczajniejszą mieszczkę na niekończącym się, narkotycznym wręcz głodzie doznań.
Nie wolno oceniać Emmy Bovary. Wspólnie z Julią Holewińską próbujemy patrzeć na naszą główną bohaterkę z równą bezwzględnością i równą czułością co Gustave Flaubert. Emma Bovary nie jest intelektualistką, nie jest też poetką. A jednak zmaga się ze swoimi ograniczeniami i wciąż dąży do głębszych przeżyć, głębszych doznań. „Słowo ludzkie jest jak pęknięty garnek, na którym wybijamy melodie dla tańczących niedźwiedzi, choć chcielibyśmy poruszyć gwiazdy” – pisze Flaubert. Emma opowiada o swoich uczuciach kochankom, nieudolnie próbuje poruszyć gwiazdy. Przegrywa szybko, umiera młodo. Słowem ludzkim posługuje się zręcznie inny bohater powieści Flauberta – apologeta postępu, intelektualista, aptekarz Homais. I to on utwierdza się w przekonaniu, że posiadł wszystkie mądrości świata, a swoim umysłem „porusza gwiazdy”. W rzeczywistości jednak jest jeszcze jednym „tańczącym niedźwiedziem”, śmiesznym i pozbawionym wrażliwości megalomanem i oportunistą. I chyba z zestawienia tych dwóch postaci rodzi się głębia wizji Flauberta, a tragiczny rozstrzał ich losów nie pozostawia złudzeń: Emma umiera, Homais zostaje odznaczony krzyżem Legii.
więcej
SzczegółyHerkules i stajnia Augiasza
"Herkules i stajnia Augiasza" jest komedią polityczną opowiadającą o Elidzie - państwie, którego czasy świetności ma dawno za sobą, ponieważ obecnie tonie w gnoju.
Prezydent Augiasz i Wielka Rada postanawiają zmienić sytuację kraju i oczyścić wszystkie tereny. Na pomoc wzywają słynnego herosa Herkulesa, który przyjmuję brudną robotę tylko dlatego, że tonie w długach. Jednak zabranie się od razu do pracy nie jest takie proste, gdy władze tak naprawdę same nie wiedzą czego chcą, boją się zmian i nie potrafią skupić się na tym, co jest dobre dla ich ojczyzny...
więcej
SzczegółyPakujemy manatki
Przede wszystkim, jak się czyta czy ogląda Levina trudno się oprzeć wrażeniu, że to jest właśnie o mnie i to pewnie jest jedna z przyczyn jego popularności.
Druga wynika być może z faktu, że lubimy opowieści, które są niejednoznaczne gatunkowo, a oglądając Levinowskie historie, widz z jednej strony ma poczucie, że to jest komedia, a z drugiej, że to tragedia, śmieje się, by za chwilę się wzruszyć. Spektakl może na pierwszy rzut oka przypominać telenowelę, ale w rzeczywistości opowieści Levina są dużo głębsze. Pakujemy manatki ma przecież podtytuł „komedia na osiem pogrzebów”. W samym pogrzebie oczywiście nie ma nic śmiesznego, ale już osiem pogrzebów pod rząd, takie ich celowe nagromadzenie, może wywołać specyficzny uśmiech. Te pogrzeby zaczynają nam bowiem wówczas uświadamiać absurd życia. Chcąc nie chcąc zaczynamy się pytać, do czego nas to wszystko prowadzi i wtedy pojawia się prosty wniosek, że życie prowadzi do śmierci. I jak się nad tym głębiej zastanowić to jest to groteskowe i paradoksalne. O tym też jest Pakujemy manatki.
więcej
SzczegółyMakbet
Makbet nosi w sobie te stany, które w konsekwencji prowadzą do jego unicestwienia. Droga, przez którą przechodzi, zmienia nie tylko jego psychikę, ale i przestrzeń, którą się tak narkotycznie żywi. Jest ona uwodząca, niebezpieczna i nieodwracalna.
Matnia, w którą wpada nasz bohater dostając pierwszy komunikat podczas spotkania z wyrocznią, jaką są wiedźmy jest nieodwracalna. To one zasiały niepokój, ale i fascynację tym co ma się zdarzyć w życiu „Makbeta”. Jedno wydarzenie rodzi następne. To pasmo pozornych szczęść i prawdziwych nieszczęść, w które zaplątuje się człowiek żądny władzy i sukcesu.
Pomocną dłoń na tej drodze podaje mu osoba najbliższajaką jest Lady Makbet. To więcej niż podanie ręki, to raczej presja konsekwentnie realizowana przez bezwzględną kobietę, która świadoma swojej przewagi wynikającej z jej natury, mobilizuje bliską sobie osobę do dalszych szaleńczych decyzji. Obydwoje brną ku przepaści, na dnie której przegląda się w lustrze śmierć. To ona zbiera swoje żniwo w tej mrocznej komnacie, w której jedynym światłem jest odbita kropla krwi. Czerń i czerwień to symbole, przez które wędrują bohaterowie Szekspira, nieświadomi, że wypełniona barwą karminu otchłań topi ich w swoich odmętach. Niewinnie ujawniony na początku wydarzeń los, wieńczy klamra, która chciałoby się by była tylko snem.
więcej
SzczegółyKsiążę i żebrak
W jednej z najgorszych dzielnic Londynu mieszka Tomek Canty –chłopiec, który żebraniem i kradzieżami musi zarabiać na rodzinę. W tym samym czasie na dworze królewskim żyje młody książę Walii Edward, syn Henryka VIII.
Pewnego dnia zupełnie przypadkiem chłopcy się spotykają, okazuje się, że są niemal identyczni. W wyniku zamiany strojów książę trafia na bruk, a żebrak na salony. Jak poradzą sobie z nową rzeczywistością? Czy uda im się wrócić do normalnego życia, czy już zawsze będą musieli udawać kogoś, kim nie są?
więcej
SzczegółySen nocy letniej
„Sen nocy letniej” to najbardziej erotyczna ze wszystkich sztuk Szekspira – twierdził Jan Kott. Diabelski Puk wyzwalający z ludzi najbardziej pierwotne instynkty i perfidni władcy elfów gmatwają na potęgę emocje i pragnienia bohaterów. Eros i Tanatos pchają ich w objęcia miłosnej orgii, wymienność afektów i kochanków staje się igraszką. Debiutanci w sztuce miłości idą w las na zew zwierzęcej Natury. Czy w tym szaleństwie jest metoda?
William Szekspir prawie cztery wieki temu odkrył, że komizm i tragizm to dwie strony tej samej monety, którą rzuca nam przekorny los. Tą prawdą podszyte są jego najlepsze sztuki. „Sen nocy letniej” – jego najbardziej popularna komedia, skrząca się dowcipem, piętrząca przezabawne sytuacje, prowokująca nas do szczerego śmiechu – ma pod powierzchnią nieokiełznanej fantazji i fanfaronady rys egzystencjalnego smutku. Refleksję nad przemijaniem, utratą, niespełnieniem…
Wedle koncepcji reżysera - Artura Tyszkiewicza – nie ukryje cichego smutku tej bardzo wesołej sztuki ani rozbuchany seks, ani kipiąca witalność młodych bohaterów, ani uroki rozsiewane przez elfy. Spektakl grany - dosłownie - śpiewająco, w rytm muzyki trzech wiolonczeli i jednej waltorni, pobrzmiewa gorzką mądrością, którą genialny ironista Szekspir sprzedaje nam w promocji teatralnego biletu. Czy damy mu się raz jeszcze zaczarować?
więcej
SzczegółyKupiec wenecki
Kupiec wenecki Williama Szekspira to komedia oparta na emocjonalno-finansowych perypetiach, w której miłość i nienawiść miesza się ze światem wielkich pieniędzy, skomplikowanych transakcji i prawnych sztuczek.
Skąd my to znamy? Stradfordczyk opisując XVI-wieczną Wenecję, potrafił jednocześnie pokazać uniwersalne reguły rządzące światem „pięknych i bogatych”. Wenecja nie pojawia się przecież w tym dramacie przypadkowo – była przecież za czasów Szekspira centrum finansowym świata – takim Wall Street czy londyńskim City.
W tym właśnie mieście rozwija się niezwykła intryga – oto kupiec Antonio powodowany szlachetną przyjaźnią do Bassania przekazuje mu sporą sumkę, by ten mógł zdobyć względy pięknej i bogatej Porcyi. Tyle, że pieniądze te Antonio pożycza od nienawidzącego go Żyda – Szajloka, który jako zastawu żąda „tylko” jednego funta ciała dłużnika. Za swą szlachetność i szczęście przyjaciela kupiec może zapłacić życiem.
Szekspir plącząc ów erotyczno-finansowo-religijno-narodowościowy węzeł, bardzo trafnie obnaża mechanizmy działania ówczesnych „wilków z Wall Street” – wszelkie uczucie może zostać wykorzystane przeciwko nam, szlachetność nie zawsze okazuje się wymienialna na prawdziwe pieniądze, a na każdego – nawet najbardziej przebiegłego i bezwzględnego – może znaleźć się odpowiedni haczyk. Aż dziw bierze, że wobec tego wszystkiego Szekspir każe nam w jednej ze scen wierzyć, że to jednak nie złoto czy srebro kryje w sobie prawdziwe szczęście.
więcej
SzczegółyWiele hałasu o nic
Reżyser Tadeusz Bradecki kontynuuje na scenie Teatru im Osterwy przepyszną zabawę z Szekspirem. Tym razem wybrał dla widzów sztukę nigdy dotąd nie graną w Lublinie! „Wiele hałasu o nic” to, obok m.in. „Jak wam się podoba”, „Wszystko dobre, co się dobrze kończy”, „Straconych zachodów miłości, jedna z tzw. „komedii przebaczenia” Szekspira - mówi inscenizator.
- Finałowe przebaczenie bywa w tych sztukach aż tak wyrafinowanie komediowe, że aż niewiarygodne. Śmiejemy się, to prawda, a jednak dwuznaczność końcowego rozdania zasług i kar za mroczne przewinienia zmusza nas do całkiem poważnej refleksji: jak to jest z tym dobrem i złem w otaczającym nas świecie?
Wszystko było pięknie, miał być ślub; nagle on, zamiast „Tak, chcę” przed ołtarzem wykrzykuje: „Nie, bowiem ona jest ladacznicą!”. Stał się nieświadomie ofiarą wyjątkowo perfidnego pomówienia, prawdziwie piętrowej intrygi. Pod historyjką o piętrowej insynuacji w „Wiele hałasu o nic” Szekspir skrywa ważne dla naszego czasu pytanie o warunki istnienia dobra, które zwykliśmy nazywać prawdą. „W wiele hałasu o nic” obronią prawdę tzw. prości ludzie. Skrywa tam też autor subtelne analizy na temat: czym właściwie jest prawdziwa miłość… I nierozstrzygniętym pozostawia pytanie o tytułowe „nic”, o które tak wiele jest hałasu...
Sztuka rozgrywa się na Sycylii, w Messynie, ale Tadeusz Bradecki proponuje nam znaczne przesunięcie w czasie. Będzie więc sycylijska mafia , kobiety w czerni i pejzaż pachnącego pomarańczami i winem filmowego włoskiego neorealizmu…
więcej
SzczegółyMistrz i Małgorzata
Mistrz i Małgorzata Michaiła Bułhakowa to powieść z wieloma wątkami, postaciami, mnóstwem pytań i tajemnic, dzieło, do którego bez wątpienia istnieje więcej niż tylko jeden klucz. Jednocześnie każdy, kto podejmie się próby scenicznej adaptacji tego tekstu, skazany jest na wybór perspektywy spojrzenia na historię Wolanda i jego świty nawiedzającego Moskwę.
Jego przybycie do rosyjskiej stolicy sprawia, że wielu zaczyna tracić poczucie rzeczywistości, w dobrze znaną codzienność wkracza niesamowite, niemożliwe staje się możliwe, pojawia się niepokój, czy świat jest naprawdę takim, jakim zawsze wydawał się być. Od tego wszystkiego niektórzy (dosłownie i w przenośni) zaczynają tracić głowy.
Takie mieszanie prawdy i fałszu, rzeczywistości i fikcji może (choć nie musi) być działaniem szatańskim, takie mieszanie odbywa się też każdego wieczoru w teatrze. Dlatego Artur Tyszkiewicz – reżyser i autor adaptacji Mistrza i Małgorzaty przygotowywanej właśnie w Teatrze im Juliusza Osterwy w Lublinie – postanowił spojrzeć na tekst Bułhakowa właśnie z tak specyficznie pojętej teatralnej perspektywy, uruchomić w teatrze (znów dosłownie i w przenośni) burzącą porządki i hierarchie karuzelę, publiczność umieścić na scenie, a aktorów tam, gdzie zwykle siedzą widzowie.
Monsieur Woland przejąwszy bowiem kontrolę nad moskiewskim Teatrem „Variétés” spełnia zachcianki widowni, dostarcza jej rozrywki, śmieszy i przestrasza, ale przede wszystkim odkrywa jej tajemnice, pokazuje, co ludziom siedzi w głowach. Zorganizowana ułuda teatru, z całym blichtrem i powierzchownością, okazuje się być zatem znakomitą maszynką do tego, byśmy mogli samych siebie poznać, a czasem i zajrzeć pod podszewkę rzeczywistości, by zobaczyć, jak Bóg i szatan potrafią igrać z człowiekiem.
więcej
Szczegóły